Hello, Poland!

Przepraszam jak zawsze za taką długą nieobecność ale ostatnie kilka tygodni wiązały się z ciągłym zabieganiem. Pewnie wielu z was widziało, że mój Miłosz zawitał u mnie w Londynie więc przez dwa tygodnie w ogóle nie miałam czasu na blogowanie bo musiałam pogodzić ze sobą atrakcje, czas dla siebie jak i również szkołę. Tak więc wynagrodzę wam to fotorelacją z Londynu jak i teraz z Polski bo na bieżąco robię zdjęcia :) Pewnie też wielu z was wie, że codziennie przesiaduję na instagramie tak więc jeżeli chcesz śledzić moje zwykłe dzienne pstryki to follow pod adresem @izajaszczyszyn :)

Pod względem zdjęć to progresu nie ma w ogóle aczkolwiek zamierzam zabrać na foty Kłodzkie piękności więc może niedługo coś nowego by się pojawiło. Szkoda, że w Polsce nie mam możliwości pożyczać obiektywów ale i bez nich kiedyś dawałam radę więc teraz też dam :) Jeżeli są tu jakieś okoliczne dziewczyny chętne na zdjęcia to zapraszam- nie dla wszystkich robię za darmo ale obiecuję, że nie biorę dużo bo 20zł a daję na zdjęciach z siebie wszystko + jest możliwość wysłania wszystkich zdjęć- nieprzerobionych i przerobionych :)

Pod względem diety i ćwiczeń...szkoda gadać ;-) Przyznaję się bez bicia, że zawaliłam po całemu. Od kiedy Miłosz wbił do Londynu to ćwiczeń robiłam bardzo mało a o zdrowym jedzeniu mogliśmy prawie zapomnieć. A to się na kebaba wyskoczy a to jakaś zachęcająca cena w chicken shopie... i tak się  toczyło to wszystko. Cieszę się jednak z tego, że strasznie nie przytyłam i zakładam, że to zasługa przyśpieszonego metabolizmu który już nie raz uratował mi tyłek przed takimi napadami jedzenia. Nie znaczy to jednak, że zacznę znów jeść jak świnia i od kilku dni robi się coraz zdrowiej a dzisiaj miałam cały dzień bez żadnych fast foodów (pozwoliłam sobie jedynie na jednego Chupa-chupsa) tak więc jest jakiś progres! Na dzień dzisiejszy piję zdecydowanie za mało wody ale to też planuję zmienić. Co do ćwiczeń- mało tego ale już na jutro szykują się plany na bieganie z moim Miłoszem a do tego dalsze plany zapisania się na siłownię. Siłownia może okazać się dobrym pomysłem bo w taki skwar jaki u nas teraz panuje nie można za bardzo ćwiczyć. Tak więc bieganie zostawiam na wczesne ranki lub wieczory- czas podbudować kondycję i może pod koniec wakacji będę dorównywała Miłoszowi! (taki mój mały cel) :) Zobaczymy, pożyjemy- póki co plany są a teraz wystarczy je zrealizować.

Próbowałam skalibrować kolory na moim laptopie ale niewiele się poprawiło. Tak więc jeżeli kolory będą dziwne to zwalam kompletnie na komputer który już ledwo zipie. Kolory mogą być albo za żółte albo za niebieskie. Czasem coś mu odpierdziela i wyświetla kolory tak jak chce. Co ciekawe wszystkie krzywe były robione na tym laptopie i to chyba jedyne co mu wyszło :)

Odkąd wcisnęłam tego widżeta na bloga, z możliwością wysyłania wiadomości do mnie to dostaję ich bardzo dużo (co mnie cieszy!) i najlepsze są wiadomości typu "Ej weź coś dodaj." które mi przypominają, że bardzo was zaniedbuję :( Postaram się to naprawić ale teraz są wakacje- jest czas, jest pogoda, są chęci i będzie dużo zdjęć oraz filmików! :)

Póki co to tyle zdjęć bo w Polsce jeszcze nie miałam większej szansy na focenie- dzisiaj podłączam aparat i jutro już cykam! Postaram się zaglądać na bloga i fotobloga częściej aczkolwiek przyznam, że nie zamierzam całych wakacji na necie spędzić :)

Postaram się również dodawać nowe posty na fitblr'a bo mi samej często ostatnio brakuje motywacji!

Trzymajcie się! :)