Znacie to uczucie, kiedy po sesji wracacie kompletnie napełnieni inspiracją i motywacją do robienia dalej tego czego kochacie? Zosia i Łukasz to właśnie dawcy tego uczucia!
Pół roku po ślubie udało nam się w końcu umówić na plener...i nie wyobrażam sobie tego dnia spędzonego jakkolwiek inaczej.
Gotowi?
Mieliśmy jeszcze drugą parę "Młodych"- Dixi oraz Ciapka
Po co komu pozować do zdjęć jak można kopać dołki?
Podczas gdy Dixi wyplątywała się z welonu Zosi, Ciapek jako pierwszy zakomunikował gotowość do zdjęć. Albo może ta torba z ciastkami przykuła jego uwagę :)
Idziemy!
Niektórzy mieli trochę więcej werwy do wspinaczki...i ciut mniej bagażu ze sobą :)
Z nimi nawet nieostre kadry są niesamowite
Ciotka, ja też poproszę fotę!
To jest jedno z moich ulubionych zdjęć. Jakieś trzy sekundy po tym jak Zosia krzyknęła żebym je puściła ze smyczy. Radość obu stron- nie do opisania 💛 Mniej więcej tak wyglądam też ja kiedy witam swoje koty po całym dniu w robocie. Ale czy moje koty tak szybko do mnie biegną z radości to już inna kwestia :D
Halo ciotka, biegnę na fotę!
Ona!
To też jedno z moich ulubionych zdjęć 💛
Tutaj zakończymy. Byliśmy głodni, spragnieni i zmęczeni ale jacy szczęśliwi, że wszystko wyszło tak jak wyszło. Zosia, Łukasz- dziękujemy za zaufanie do nas 💛
...i dziękujemy za natchnienie i motywację!
Z Wami na koniec świata!
* * *
Na blogu się jeszcze nie pojawiło, ale mam też instagrama ślubnego gdzie możecie zobaczyć inne moje prace:
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz